- autor: gluchowianka, 2015-04-08 08:34
-
Na inauguracje rundy wiosennej naszej drużynie przyszło zagrać arcy ważny mecz z ekipą z ŁAŃCUTA. Czytając wywiady w lokalnych portalach informacyjnych można było spodziewać się przyjedzie do nas DREAM TEAM. Środki jakie zainwestowano w 8 nowych zawodników z doświadczeniem od IV, V ligi po A klasę zapowiadało, że nie powinniśmy mieć najmniejszych szans w tym starciu. Widać klub wrócił do starych metod budowania drużyny, który jak się okazało kilka lat temu do niczego dobrego nie doprowadziły. Mając to na uwadze przystąpiliśmy do meczu skoncentrowani, naładowani pozytywnym nastawieniem i wiarą w swoje możliwości.
więcej...
Pierwsza połowa rozpoczęła się od spokojnej gry obu drużyn. Chcieliśmy sprawdzić co tak na prawdę nas czeka i czy nowy nabór w drużynie przeciwnika pokaże jaka to nas dzieli różnica w poziomie gry. Niestety nic podobnego nie udało się zauważyć. Od 1 minuty widać było że grają dwie równorzędne drużyny. Gra była poukładana i głównie toczyła się w środkowej części boiska. Jako pierwsi stworzyliśmy 2 sytuację, w których brakło zdecydowania i trochę szczęścia aby wyjść na prowadzenie. Łańcut stworzył w sumie przez całe 45 min 2 groźne sytuację. Pierwszą sami sobie sprokurowaliśmy poprzez błąd w wybiciu naszego stopera a druga to strzał głową po rzucie rożnym. Obie próby zakończyły się strzałami obok bramki. W 35 min to my po stałym fragmencie gry strzelamy pierwszą bramkę i wychodzimy na prowadzenie po bardzo mocnym strzale głową P. Hanulaka. Do końca pierwszej połowy gra wyglądała podobnie czyli walka o piłkę ale to my byliśmy ciut lepiej prezentującą się drużyną. Cała otoczka przed meczem na tema DREAM TEAM-u z Łańcuta prysła wraz z pierwszym gwizdkiem i gasła z każdą kolejną minutą. Na przerwę zeszliśmy z jedno bramkową przewagą i nic nie zapowiadało co niestety nas spotkało w drugiej połowie.
Zaczęło się fatalnie, niepotrzebny rzut wolny w 49 min, idealne dośrodkowanie na głowę A.Wałczyka, który już w takich sytuacjach wiedział co trzeba zrobić i strzałem w samo okienko nie daje szans naszemu bramkarzowi. Nie mija kolejne 5 min idzie kontra Łańcuta którą przecina w polu karnym nasz stoper i w tym momencie napastnik STALI zagrywa ewidentnie piłkę ręką przygotowując sobie tym samym idealnie piłkę do strzału z 6m i jest 1:2. Wypowiedź sędziego po meczu w sprawie tej sytuacji "...była ręka, widziałem ale była ułożona w bardzo naturalny sposób..." - no cóż jak widać można w polu karnym zagarnąć sobie piłkę ręką stwarzając sobie sytuację sam na sam z bramkarzem. Nie mija znów kilka minut i kolejna kontrowersja ten sam napastnik ucieka nam lewym skrzydłem nasz obrońca go ściga cała sytuacja ma miejsce 4m od oczu sędziego bocznego który podczas upadku napastnika STALI nie widzi faulu , nie podnosi chorągiewki ale to nie koniec ponieważ sędzia główny był lepiej ustawiony i z połowy boiska biegnie i wymownym gestem ręką wskazuje na wapno i mamy 1:3. Niestety pomijając decyzje sędziego mogliśmy się lepiej zachować przy 2 ostatnich bramkach. Nic nam więc nie pozostało do stracenia mieliśmy 35 min na odrobienie strat rzuciliśmy się wszystkimi siłami do ataku sporadycznie nadziewając się na kontry. W 80 min pięknym podaniem z głębi pola popisał się nasz pomocnik zagrywając piłkę do naszego napastnika wbiegającego z głębi pola. Udaje mu się ją przejąć i znajduje się tym samym w sytuacji sam na sam z bramkarzem STALI pokonując go pięknym lobem. Niestety nasza radość trwała krótko ponieważ sędzia boczny dopatrzył się spalonego no cóż wbiegając z głębi pola mijając przy tym stoper na szybkości ewidentnie można było się dopatrzeć spalonego. Niestety nie było nam dane strzelić bramki kontaktowej i tym samym w ostatnich minutach postraszyć przeciwnika. Mecz zakończył się wynikiem 1:3 dla STALI ŁAŃCUT jak się okazało mimo straconych 3 bramek że przeciwnik nie był taki straszny w rzeczywistości jak na papierze. No cóż w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak przyjąć przegraną na "klatę" i pogratulować przeciwnikowi (w którego barwach gra wielu naszych kolegów). W tych wszystkich gratulacjach i całym świętowaniu STALI było jednak coś dziwnego. Jak wszyscy widzieli grający trener STALI popadł w uściski z sędzią głównym dając tym samym dosłownie "buziaka w policzek" w ramach podziękowania za dobre sędziowanie. Nie interesuję mnie czy ma się kolegę sędziego czy też nie, każdemu wolno się przyjaźnić z każdym ale jeśli nawet taka sytuacja zaistnieje, że się zna Pana Sędziego osobiście to nie wypada tak na boisku okazywać wdzięczności choćby z szacunku dla drużyny przeciwnej czy też aby nie prowokować kibiców. Jak żyje takich podziękowań nie widziałem na boisku piłkarskim. No cóż niektórych rzeczy widocznie się nie da przeskoczyć nie ma się co użalać nad przegraną trzeba zakasać rękawy i wziąć się do jeszcze cięższej pracy aby po kolejnych meczach schodzić w lepszych humorach. Mimo przegranej podziękowania należą się wszystkim ZAWODNIKOM za mecz ponieważ w ich grze widać było że byli gotowi "umrzeć" na boisku z wyczerpania za nasz Klub i za Trenera i dosłownie to zrobili czego nie da się kupić za żadne pieniądze.